Świdkowa Górka

Jest takie miejsce nad rzeką Czarną Ładą, pomiędzy Brodziakami a Biłgorajem, znane wśród mieszkańców Korczowa, Okrągłego i Brodziaków jako Świdkowa (Świdka) Góra. Niewielkie wzniesienie otoczone jest z dwóch stron podmokłymi łąkami, a z pozostałych starym lasem i mokradłami, ciągnącymi się aż do Edwardowa. Sam pagórek porośnięty jest niemal dziewiczym lasem, a widoczność z niego w kierunku Biłgoraja i Brodziaków jest idealna.

Na Świdkowej Górce

Nie dziwne więc, że to trudno dostępne wniesienie było wybierane jako schronienie przez okolicznych mieszkańców w czasie II wojny światowej, a kto wie, może i wcześniej?

Niestety, Korczowianie Świdkową Górkę i okoliczne bagna zapamiętają jako miejsce tragiczne.

W dniu 2 lipca 1943 r., kiedy Niemcy otoczyli wieś Korczów w celu wysiedlenia ludności, ten niewielki leśny pagórek zaroił się od uciekających, niepewnych i przestraszonych ludzi z Korczowa i Okrągłego. Dotarły tutaj całe rodziny, wraz z bydłem, wozami i dobytkiem, naprędce zabranym z domu. Na chwilę pagórek zmienił się w małą wioskę. Prawdopodobnie ludzie ukrywali się tam także w schronach ziemnych. Kiedy w oddali zauważono i usłyszano poruszanie się niemieckiej tyraliery, część uciekinierów postanowiła skryć się na bagnach, otaczających wzniesienie.

Krystyna Grabias wspomina:

W akcję uciekaliśmy w lasy „za Ładę”, w stronę Edwardowa. Ludzie byli zdezorientowani i przestraszeni. Był chaos. Ktoś uciekał bardziej zdecydowanie, więc inni myśleli, że on coś wie i szli za nim. W tych lasach skryliśmy się na Świdakowej Górce. Naprzeciw tej góry był tzw. Burzów Bród, pomiędzy Brodziakami a Korczowem.

Z kolei Marianna Adamek relacjonuje:

Dotarliśmy tak razem w las Krasne, na „Świdkową Górkę”. To było dobre miejsce do ukrycia, za rzeką Czarną Ładą, na skraju lasu. Ludzie się bali, nie wiedzieliśmy, co robić. Niektórzy zaczęli mówić, że tu obława się zbliża. Wtedy samotni chłopi i ci co mieli siły, poszli głębiej w las się ukrywać. Pozostało kilka rodzin, razem powlekliśmy się gdzieś w kierunku Wymysłówki (Edwardowa – przyp. red.), ale już bez wozów i dobytku. Na „Świdkowej Górce” zostały przeważnie matki małymi z dziećmi.

Ci którzy pozostali na górce, przeważnie kobiety z małymi dziećmi wkrótce zostały złapane przez żołnierzy w niemieckich mundurach.

Pani Helena Brodziak, w czasie akcji miała 2 latka i była wśród złapanych przez Niemców ludzi na Świdkowej Górze. Zna te wydarzenia jedynie z opowieści matki. Mama nieraz wspominała, że mogliśmy nie żyć. Mówiła, że kobiety z dziećmi ukryły się w schronie ziemnym. Wcześniej chłopi poszli głębiej na bagna, bo dzieci płakały. Jak Niemcy byli blisko to dzieci jakieś płakały i usłyszeli. Niemiec odkrył pokrywę schronu, kazał nam wychodzić i ustawił nas koło tego dołu, tak jakby na rozstrzelanie. Wtedy mama usłyszała krzyk: „Halt! Halt! Przyszedł jakiś Niemiec, poszwargotał do tego co nas znalazł i nas nie rozstrzelali.

Ojca pani Heleny Niemcy znaleźli na bagnach i wywieźli do Niemiec na roboty. Część ludzi, złapanych w lesie zabrali na Edwardów, a później do obozów przesiedleńczych, innym udało się ukryć i wrócić do domu. Niestety na mokradłach Niemcy siali również śmierć.

Wiktoria Hołyst wspomina o tragedii rodziny Myszaków :

Mojej mamy siostra była ożeniona do Myszaków na Korczów. Ona, Magdalena, z teściem Marcinem, mężem Janem i dziećmi Jasiem i Antosiem uciekali w lasy za Ładę na bagna. Wtedy Ukrainiec, który służył Niemcom wyciął ich karabinem maszynowym. Zabił całą czwórkę. Matka niosła na rękach tego dwulatka, a ojciec tego czterolatka. Wszyscy zginęli. Później już powiedział ktoś, że tam są zabite w lesie. A oni bliższej rodziny nie mieli, więc my się tym zajęliśmy. Gorąc był, lipiec. Zanim się zabrało ciała, to jeszcze trzeba było pozwolenie od Niemców mieć. W końcu wzięli ich i położyli do trumien, w jedną trumnę matkę z dzieckiem, a w drugą ojca z drugim dzieckiem. Przykryli ich ubraniami i zamknęli trumny, bo ciała już się psuły…

Krystyna Grabias relacjonuje, że gdy Niemcy ich złapali i prowadzili przez mokradła w kierunku do Edwardowa, to mijali ciała zabitych. Szliśmy przez takie błota, że nigdy więcej nie chciałabym tam być. Po drodze mijaliśmy nieboszczyków na bagnach. Nam się wydawało, że oni po prostu wpadli w te moczary i nie mogą z nich wyjść. Ale przecież nie można było im pomagać, bo Niemcy nie pozwalali. Oni wyglądali, jakby po prostu sobie siedzieli, a tak naprawdę nie żyli. Niemcy zabili ich i tak po prostu zostawili… Minęliśmy trzy trupy. Jedną dziewczynę poznaliśmy po ubraniu i dlatego, że była odwrócona twarzą do nas. To była Jagusia Dziduchowa z Korczowa. Widziałam dwoje innych, ale nie rozpoznałam ich, bo byli odwróceni plecami.

Marianna Adamek wspomina, że kiedy ukrywali się na bagnach, obława szczęśliwie ich ominęła. Wracając również natknęli się na trupy. W jednym miejscu dwoje ludzi leżało, tata podszedł zobaczyć, mówił że to Dziduchowa Jagna i Łokaj. Był taki Skubis, który był z nimi, ale oni polecieli na niego i przeżył

Po powrocie na Świdkową Górkę zastali opuszczone obozowisko, konie, krowy i wozy, lecz nie było kobiet z dziećmi, które Niemcy zabrali do Korczowa.

Dzisiaj wędrując po tym urokliwym wzniesieniu nad meandrami rzeki Czarnej Łady i mając świadomość tego, co działo się tutaj i w okolicy 77 lat temu, zastanowiłem się, ile jeszcze jest takich nieznanych miejsc, o których warto przypominać i odkrywać?

Także tutaj, na Świdkowej Górze można odnaleźć zagłębienia, będące zapewne pozostałościami schronów ziemnych oraz stare drzewa, pamiętające dzień 2 lipca 1943 r.


Zabici na bagnach w okolicy Świdkowej Górki mieszkańcy Korczowa w dniu 2 lipca 1943 r.:

1. Myszak Marcin, ur. w 1888 r.

2. Myszak Jan, ur. 1910 r.

3. Myszak Magdalena, ur. 1915 r.

4. Myszak Jan, lat 4

5. Myszak Antoni, lat 2

6. Agnieszka Dziduch, panna

7. Wolanin Józef, lat 60

8. Pintal Wojciech, lat ok. 50

9. Łokaj Stanisław, lat 60


Opracowano na podstawie:

Relacja Krystyny Grabias, w: Zabrali nam dzieciństwo – wspomnienia wojenne mieszkańców podbiłgorajskich wsi, opr. Dominik Róg, s. 63-64

Marianna Adamek, W wojennym Korczowie, oprac. Dominik Róg, w: „Kultura – Kwartalnik Gminy Biłgoraj”, nr 33, s. 28

Relacja Heleny Brodziak, zbiory własne Dominika Roga

Relacja Wiktorii Hołyst, zbiory własne Dominika Roga

J. Markiewicz, Odpowiedzialność zbiorowa ludności polskiej powiatu biłgorajskiego podczas okupacji hitlerowskiej, s. 85

Wykaz osób wywiezionych do Niemiec i wykazy osób zamordowanych przez Niemców, Archiwum Państwowe w Kraśniku, Akta Gminy Puszcza Solska, sygn.. 336

 

Opr. Dominik Róg