Legenda o Donicy

Niedaleko Edwardowa i zaginionej wsi Kociołki, a tuż przy nowym szlaku rowerowym „Aktywnie i wirtualnie po Ziemi Biłgorajskiej”, odnajdziemy owiane legendą zagłębienie zwane Donicą. Wśród sosnowego boru zobaczymy niewielkie owalne trzęsawisko, a na jednej z sosen rosnących przy jego skraju odnajdziemy wiszącą na drzewie kapliczkę z obrazkiem Jezusa Chrystusa.

Kapliczka na drzewie na skraju mokradła

Okoliczni mieszkańcy opowiadają, że dawniej stał tam drewniany kościółek, który zapadł się pewnej nocy, co mogło się wydarzyć w XIX w. a może jeszcze wcześniej. Pozostało po nim to owalne zagłębienie. Dotychczasowe badania źródłowe nie potwierdzają tego, że kościółek, kapliczka, czy krzyż tam istniał.

O „Donicy” w swojej książce opowiada Wiktoria Klechowa z Biłgoraja. Czytamy tam:

„Po kilkunastu minutach, przechodząc różnymi leśnymi dróżkami, doszłyśmy do jeziorka zwanego "Donicą". Jeziorko rzeczywiście głębokie, okrągłe, jego brzegi porośnięte zielonym mchem, w głębi błyszcząca tafla wody, z której wystawały jakiegoś dziwnego kształtu fragmenty korzeni drzew jakby jakiejś budowli. Wokół jeziorka rosły smukłe, niezbyt stare sosny. Na jednej sośnie ujrzałyśmy znów małą kapliczkę z obrazkiem, a wewnątrz świeże kwiaty. Stanęłyśmy na wzniesieniu i zapatrzyłyśmy się na to jeziorko o nazwie "Donica", nie wiadomo przez kogo tak nazwane”

Inny fragment wspomnień Wiktorii Klechowej, potwierdza opowieści krążące wśród okolicznej mieszkańców.

„Wtedy to Bronia opowiedziała nam o tym jeziorku wszystko co wiedziała. Co więc tu było ciekawego i dziwnego zarazem. Otóż tu, gdzie znajduje się to jeziorko, stał drewniany kościółek. W pobliżu stała też podobno karczma. Ale pewnej jesiennej nocy kościółek zapadł się, a w miejscu jego powstało to jeziorko. Podobno było bardzo głębokie, gdy stanęłyśmy u jego brzegów, grzęzły nam nogi. Że tu stał kościółek zaświadczała starsza wiekiem Julia Murowa mieszkająca pod lasem [na Różnówce], która zapamiętała, że w dzieciństwie, wraz z matką do tego kościółka chodziła. Bronia Chylówna twierdziła, że gdy jeździła z ojcem do lasu po drzewo, to jeszcze w latach czterdziestych widziała w jeziorku fragment wieżyczki tego kościółka”

 

Opr. Dominik Róg